Fot. Piotr Manasterski, TM Toruń
To już 29-ta premiera w istniejącym od 2014 roku Kujawsko-pomorskim Teatrze Muzycznym w Toruniu. I mam wrażenie, że najodważniejsza. Bo powodzenie każdego pokazu “Dzieł Wszystkich Szekspira” w reżyserii Tomasza Valldala-Czarneckiego zależy od… publiczności. Niecodzienna interaktywność może spowodować, że nigdy nie będzie dwóch takich samych spektakli. “Czwarta ściana” w Toruniu została przesunięta daleko. Bardzo daleko, aż za ostatnie rzędy zajmowane przez widzów.
Spektakl stworzyli trzej amerykańscy studenci: Adam Long, Daniel Singer i Jess Winfield. Tytuł przywędrował do Polski w 1998 roku. Wystawiano go w Koszalinie, Chorzowie, Szczecinie, Gdyni, Łodzi, Elblągu. W Warszawie pokazano go grubo ponad 2000 razy, to więcej niż musicale “Upiór w Operze” czy “Metro”. Teraz “Dzieła Wszystkie Szekspira” dotarły do Toruniu. 27 sierpnia 2021 odbyła się premiera!
Spektakl zaczyna się spokojnie, słowami z “Jak wam się podoba”: “Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wychodzą i znikają. Każdy tam aktor nie jedną gra rolę”. Muszę przyznać, że trudno zliczyć postaci, w które wcielają się członkowie “Polish Shakespeare Company”: Aleksandra Lis (jako Oluś), Radosław Smużny (jako Radek) i Bartłomiej Sudak (jako Bartłomiej). Genialne trio, które sprawia że “Szekspir jest bliżej życia”. Artyści mimo niesamowitego tempa spektaklu są skoncentrowani, a jednocześnie... wyluzowani. Perfekcyjni! Doskonale odnajdują się w tej mieszance ironii, pastiszu, przaśności, grubiańskości.
Chwilę po rozpoczynającej spektakl prezentacji robi się gorąco… Kolega Oluś “ze strony internetowej Ministerstwa Edukacji” odczytuje informacje o Szekspirze. Nie zdradzę szczegółów, by nie zepsuć czytającym te słowa zabawy, ale ten moment spektaklu jest dla aktorów pierwszym miernikiem tego… na ile będą mogli sobie pozwolić w relacjach z widzami. Takich punktów będzie jeszcze kilka :-)
Na teatralny warsztat trafia 37 dzieł Szekspira. Na początek spektakularna parodia “Romea i Julii”. Jest rubasznie i śmiesznie. Scena balkonowa (z gołębiami!!!) w wykonaniu Radosława Smużnego i Bartka Sudaka na długo zostaje w pamięci. Panowie doskonale bawią się swoimi postaciami aż do ich popisowej śmierci - “wszyscy wyciągnęli kopyta”. Zgonów na scenie będzie jeszcze dużo. Krwi jest sporo.
“Tytus Andronikus” to kulinarny videoblog “Gotujemy z Tytusem” z raczej mało zjadliwymi potrawami. Jak dla mnie to bardziej patostreamer, niż grzeczny bloger. Nie zabrakło degustacji dla publiczności - damska dłoń w sosie własnym. Nie sądzę, by Tytusa w najbliższej przyszłości zaproszono do śniadaniówki. Aleksandra Lis grająca tu Andronikusa, niczym wokalista death metal pastwi się nad swoją potrawą.
Na kolana rzuca interpretacja “Otello”. “To historia jest okrutna, zna ją cały, cały świat, bardzo piękna, chociaż smutna” - wybrzmiewa w refrenie rapujących artystów. Skrócenie 16 komedii Szekspira do jednej to prawdziwy majstersztyk. Tekst ilustruje pantomima Bartłomieja Sudaka. I tu zasłyszana anegdota: rękawiczki występujące w tej scenie rzekomo pochodzą z zakładu pogrzebowego…
Zatrzymajmy się na chwilę przy kostiumach. Według słów padających ze sceny to… “stroje znalezione w śmietnikach innych teatrów”. Takie zero waste. A tak serio to efekt pracy Tomasza Valldala Czarneckiego i Izabeli Smużny. Pomysłowość nie zna granic.
Wróćmy do “Dzieł Wszystkich Szekspira”. “Makbet” przełożony został na góralską nutę, a “Kroniki Królewskie” przeniesione na Stadion Narodowy w Toruniu i załatwione “jednym meczem”. Prawdziwym wyzwaniem staje się jednak “Hamlet”. Dla księcia duńskiego (Aleksandra Lis) problematyczny staje się sławny (nie wiadomo dlaczego) monolog z czaszką na dłoni. Z pietyzmem rozpoczęte “Być albo nie być” kończy się słowami: “obudzimy się na kolacji w jakiejś świńskiej restauracji”. Skoro mowa o konsumpcji... Prawdziwa uczta zaczyna się, gdy bliżej poznajemy Ofelię. Za namową artystów dochodzi tu do psychoanalizy niczym u Freuda, do “interaktywnego happeningu, byśmy dowiedzieli się, co dzieje się w głowie Ofelii”. To kolejny moment spektaklu, w którym kreatorami rzeczywistości stają się widzowie. I sądzę, że jest to moment najlepszy i najodważniejszy.
“Dzieła wszystkie Szekspira “ w Teatrze Muzycznym w Toruniu to blisko 80 minut świetnej, odprężającej zabawy, chwilami czystego szaleństwa, ale przecież “w tym szaleństwie jest metoda”. To również doskonała oszczędność, bo “w jednym teatrze, w miłej atmosferze, w miłym towarzystwie” poznajemy 37 dzieł Szekspira. Tomasz Valldal-Czarnecki zafundował nam wibrujący humorem rollercoaster; spektakl umiejętnie żonglujący cytatami, streszczeniami; odrobinę naśmiewający się z naszej stereotypowej znajomości dzieł wszystkich Szekspira. Bo któż je zna? W Teatrze Muzyczny w Toruniu dostajemy idealne, szekspirowskie ALL-IN-ONE. Gorąco polecam!
PS. Słowa uznania dla odpowiedzialnego za światło Piotra Frąckiewicza i dźwięk Jędrzeja Rocheckiego. Program spektaklu stworzony przez Malwinę Bilińską-Miszczuk to perełka. I na koniec pozdrowienia dla Kazika.
Komentarze
Prześlij komentarz