Przejdź do głównej zawartości

Doceniasz moją twórczość?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

#64 Mali giganci rocka! Musical na szóstkę z plusem!

   


Najlepszy familijny musical w Polsce! Przezabawny, rockandrollowy, nieco chuligański i niesamowicie wzruszający. To musical, w którym dzieci mają głos! "Takiej edukacji nie zapomnisz do końca życia". "School of Rock" - z muzyką Andrew Lloyd Webbera i librettem Juliana Fellowsa oraz tekstami piosenek Glenna Slatera w reżyserii Jacka Mikołajczyka - szeroko otwiera drzwi chorzowskiego Teatru Rozrywki, bo "dziećmi rocka czas być". Zapisy do "School of Rock" rozpoczęte, a czesne w cenie biletu do teatru to najlepsza inwestycja. Daj się ponieść inspirującej historii pełnej muzyki, śmiechu i lekcji życia. (Fot. Artur Wacławek)

    "Jesteśmy School of Rock, możemy wszystko", dlatego dzielę się z Tobą wrażeniami po objerzeniu premierowego pokazu musicalu. Zanim jednak, posłuchaj koniecznie wrażeń - artystów, realizatorów i gości -  zarejestrowanych podcastowym mikrofonem chwilę po zakończeniu premierowego pokazu w Teatrze Rozrywki. W teatralnym foyer było bardzo głośno, bo energia, dźwięki i rytm, którymi artyści zarazili widzów - od pierwszego do ostatniego rzędu - jeszcze długo towarzyszyła publiczności.

POSŁUCHAJ NA  SPOTIFY, APPLE PODCAST, YOUTUBE

    Muszę przyznać, że Andrew Lloyd Webber wpadł na genialny pomysł, by z filmu Richarda Linklatera - zrobić musical. Po kilku wersjach na całym świecie mamy polską wersję z doskonałym przekładem Jacka Mikołajczyka. Oglądamy musical, który jeszcze długo po spektaklu daje wiele powodów do rozmów zarówno w gronie dzieci czy nastolatków, jak i ważnych rozmów dzieci z rodzicami. A może nawet do bardzo szczerej dyskusji jedynie w gronie dorosłych. Ci ostatni mogą pozazdrości tej niezwykłej witalności młodym arystom, którzy - co nie jest częste nawet wśród zawodowych aktorów - nie tylko mierzą się aktorsko z postaciami, ale również śpiewają i... grają na instrumentach. 

    "School of Rock" opowiada historię niedoszłego rockmana Deweya Finna ("nie każdy rodzi się gwiazdą rocka"), który udaje nauczyciela na zastępstwie w prestiżowej szkole Horace Green, z czesnym 50 tysięcy dolarów rocznie. Kiedy odkrywa talenty muzyczne swoich uczniów, werbuje ich do utworzenia grupy rockowej z zamiarem zaistnienia w konkursie "Bitwa Gigantów". 

     Lubię, gdy w musicalach trafiających do Polski z Broadwayu czy West Endu, autor przekładu może pozwolić sobie na zrozumiałe jedynie dla polskiej publiczności wtrącenia. Tego wywołującego salwy śmiechu zabiegu nie zabrakło w "School of Rock", zwłaszcza, gdy widzowie usłyszeli o "reasumpcji głosowania" lub gdy wychwycili - wplecione w rozmowę nauczycieli - cytaty z piosenki Elektrycznych Gitar "Dzieci". 

   Wplecionych w musical jest również wiele cytatów muzycznych, o co zadbał autor muzyki Andrew Lloyd Webber. Choć najbardziej charakterystyczny cytat nie pochodzi z rockowego przeboju, a z opery "Czarodziejski flet" Wolfganga Amadeusza Mozarta. Arię Królowej Nocy, piękną koloraturą, wyśpiewała Wioletta Białk jako dyrektorka szkoły Rosalie Mullins. Ta sam aria wraca jeszcze w finale, wykonywana przez cały zespół... na rockowo! 

   Zadziwiające jest, że w tym pędzącym w rytmie rock and rolla musicalu, momentami czas się zatrzymywał tworząc przestrzeń do pochylenia się na ważnymi tematami np. relacji dziecko-rodzic. Zaskoczyło mnie, że w czasie spektaklu niektóre postaci udało się nieco dokładniej opowiedzieć, np. Rosalie Mullins, która w drugim akcie, podczas spotkania w barze z Deweyem dokonuje swoistego coming outu ("Ja muszę być perfekcyjna... Ta presja zmieniła mnie w sukę"). Song Rosalie "Gdzie znajdę rocka" wykonywany przez Wiolettę Białk to seria pytań, które każdemu zdarza się zadać, gdy przychodzi refleksja nad dotychczasowym życiem ("Gdzie te pasje, gdzie ten szał... Gdzie te iskry w powietrzu... Gdzie ta dziewczyna... Gdzie ta radość, którą tryskał każdy dzień. Dzisiaj tylko słyszę echo albo ciszę"). Na marginesie Białk zagrała "instytucję", dla mnie uosobienie wszystkiego co szkolne! Już samo jej pojawienie się na scenie budziło respekt.

     Również postać Deweya Finna, który "nauczył nas, że rock może uwolnić", ewoluuje przez cały spektakl. Jakub Wróblewski perfekcyjnie prowadzi swojego bohatera: zaczyna jako facet, który zostawia "ślady zębów w serze", "poci się jak wieprz" i nazywany jest przez najbliższych pasożytem, by w finale stać się kimś, kto potrafi przyznać się do błędów, kogo inni chcą słuchać, "bo zaczyna mówić jak [ktoś] odpowiedzialny". Uczniowie School of Rock pięknie to podsumowują: "Świat dzięki panu usłyszał mój głos(...) To pan nadał szkole sens". 

    To jeden z piękniejszych songów musicalu, który (w II akcie, w repryzie) rozpoczyna Tomika (rewelacyjna Emilia Lasak) słowami: "Było mi smutno i źle. Nie słuchał mnie nikt. Nie wspierał mnie nikt". To mocne słowa, sporo mówiące o relacjach z rodzicami. Bo dzieciaki w tym musicalu wiele mają do powiedzenia. I muszę przyznać, że słowa te mogą zaboleć: "zlewasz mnie, jakby mnie nie było tutaj". To z pierwszego aktu. I song ten działa jak kubeł zimnej wody... Zwieńczony owacją! 

   Ale to rock and roll rządzi w tym musicalu: absolutne hity spektaklu to zespołowe "Już mamy band", "Postaw bucom się" i tytułowe "School of Rock". Uwagę zwraca również "Odpalać czas" w wykonaniu Łucji Dobrogowskiej (Summer) i zespołu. Łucja świetnie odnajduje się na scenie, a grana przez nią postać menadżerki doskonale deleguje zadania. Warto także zauważyć, że wykonany przez Emilię Lasak - a cappella - "Amazing Grace" długimi oklaskami nagrodziła publiczność.

   Dziecięcy artyści nie tylko śpiewają! Grają również na prawdziwych instrumentach. I to nie jest żaden fake, czy udawanie. "To nie jest podpucha". Jest taka piękna scena, gdy w finale - w ramach występu w konkursie "Bitwa Gigantów - uczniowie wykonują "School of Rock", a wtedy grający w spektaklu muzycy orkiestry Teatru Rozrywki pod dyrekcją Michała Jańczyka wychodzą ze swojego przeszklonego pomieszczenia i siadają w loży, by przysłuchiwać się wykonaniu młodych adeptów rocka. Emilia Harnasz (Katie) wymiata na basie, Mikołaj Wachowski jako Freddy gra na perkusji, Kacper Maladyn (Lawrence) rządzi na piano, a Julian Ruciński (Zack) bryluje solówką na elektrycznej gitarze. 

  Brawa także dla Laury Długokęckiej (Sophie), Adama Rządkowskiego (Mason), Zofii Bagińskiej (Marcy), Adama Kwapisa (Billy), Jakuba Jendryka (James), Pawła Cioska (Matthew), Agnieszki Marcinkiewicz (Shonelle), Hany Knopik (Carrie), Alicji Nowak (Alison) i Jana Jałoszewskiego (Kevin). Podkreślę, że w powyższym tekście padają nazwiska artystów, których podziwiałem podczas pierwszej premiery 6 czerwca. Jestem jednak przekonany, że pozostała część obsady równie pozytywnie zaskoczy widzów. A! Paweł Ciosek dostaje ode mnie wielki plus za profesjonalny, aktorski zgon na scenie!

   Wspomniałem o graniu i śpiewaniu, ale wrażenie na widzach robią również choreografie w wykonaniu dzieci i młodzież. Ruch w musicalu zaprojektował duet Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka. Majstersztyk to praca ciałem młodych aktorów, gdy siedząc... w szkolnych ławkach - jak na zawołanie - wspólnie pokazują emocje: zaciekawienie, zainteresowanie, znudzenie, zdziwienie, strach. Świetna, subtelna choreografia w hymnie "Horace Green" oraz w songu "ciała pedagogicznego". 

    Scenografię do spektaklu przygotował Grzegorz Policiński z pięknymi wnętrzami szkoły z prawdziwą tablicą i imponującą biblioteką. Co może wyda się dziwne, szalenie spodobało mi się wnętrze mieszkanie Neda, Patty i Deweya. W jednej części porządek, piękne kolory, patchworkowa narzuta, a w drugiej "Twoje życie to syf" jak mówi Patty: artystyczny bałagan, muzyczne graffiti na ścianie i... pościel w gitary. A za oknem cień rzucany przez... schody przeciwpożarowe. Prawdziwy amerykański apartament!

 "School of Rock" oświetlił Artur Wytrykus, reżyser światła. Całość uzupełniały wizualizacje Tomasza Grimma. Autorka kostiumów Anna Chadaj zafundowała widzom prawdziwy back to school. Jest klasycznie, ale i z rockowym pazurem. 

   To musical na szóstkę z plusem! Dołączcie do bandu. Dołączcie do "School of rock"! Musicalowe.info poleca! 


 Obsada premiery 6 czerwca 2024


DEWEY:

Jakub Wróblewski

NED:

Hubert Waljewski

PATTY:

Wioleta Malchar - Orynicz

ROSALIE:

Wioletta Białk

PANI SHEIKNOPF:

Marta Tadla

THEO / PAN NOBLE / OCHRONIARZ 1:

Mateusz Sawiel (gościnnie)

STANLEY / PAN GREEN / OCHRONIARZ 2:

Rafał Gajewski

MONNEYHAM / PAN JANES:

Jarosław Czarnecki

PANI HATHAWAY / PANI MACAPUGAY:

Aleksandra Dyjas

PAN WILLIAMS / PAN WOODART:

Piotr Brodziński


PAN SPENCER / PAN WAGNER:

Sławomir Banaś

PAN HAMILTON / GABE BROWN:

Paweł Stefan

PAN STANDFORD / KONFERANSJER Z OFFU / PAN SANDERS / JEFF:

Rafał Talarczyk

PANI GORDON / PANI TRAVIS:

Barbara Ducka

PANI BINGHAM / PANI TURNER:

Patrycja Brzezińska (gościnnie)


ZESPÓŁ NO VACANCY W SKŁADZIE:

Paweł Stefan, Jakub Gaweł, Michał Konofol, Patryk Książka

oraz Ewa Grysko, Weronika Zięba, Dagmara Żuchnicka


SUMMER:

Łucja Dobrogowska

ZACK:

Julian Ruciński

LAWRENCE:

Kacper Maladyn

FREDDIE:

Mikołaj Wachowski

KATIE:

Emilia Harnasz

TOMIKA:

Emilia Lasak

SOPHIE:

Laura Długokęcka

MASON:

Adam Rządkowski

MARCY:

Zofia Bagińska

JAMES:

Jakub Jendryka

BILLY:

Adam Kwapis

MATTHEW:

Paweł Ciosek

SHONELLE:

Agnieszka Marcinkiewicz

CARRIE / ZESPÓŁ:

Hana Knopik

ALISON / ZESPÓŁ:

Alicja Nowak

KEVIN / ZESPÓŁ:

Jan Jałoszewski


 





   



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krew, czosnek i musical. "Dracula" mieszka w Łodzi

      Veni, vidi, scripsi! "Dracula" w Teatrze Muzycznym w Łodzi to musical o pragnieniu nieśmiertelności, bo "wieczność jest za krótka, by żyć" oraz o... głodzie miłości, bo "wieczność jest za długa, by samotnie trwać". "Dracula" w reżyserii oraz z librettem Jakuba Szydłowskiego to niepowtarzalne musicalowe doświadczenie, którego w Polsce nie było od czasu "Tańca wampirów" i "Upiora w operze" w Teatrze Muzycznym ROMA. To  doświadczenie monumentalności w orkiestrowej muzyce, majestatycznej scenografii i zmysłowych choreografiach.  (Fot. Michał Matuszak)     Jest strasznie : nabici na pal,  mroczne cmentarze, mordowane noworodki, samobójcze skoki w otchłań morza i zapewnienie krwiopijców: "będziemy mordować i ssać". Krew spożywana jest bez ograniczeń, a w jej smaku można wyczuć "szczepy sacrum i profanum". Wśród widzów przechadzają się nienasycone wampiry , duchy z przeszłości: Joanna D'Arc, Napoleon, ż

#61 "Duża dawka mroku". Zaglądam na próbę "Draculi"

W 61 odcinku podcastu Musicalowe.info zabieram Was do Teatr Muzyczny w Łodzi, gdzie 18 maja premiera musicalu "Dracula" z librettem i w reżyserii Jakuba Szydłowskiego z muzyką Jakuba Lubowicza. Z podcastowym mikrofonem wybrałem się na jedną z prób do musicalu . POSŁUCHAJ na: 🎧 SPOTIFY https://tinyurl.com/3y49y9ch 🎧 YOUTUBE  https://youtu.be/lJif9qjydWw   🎧 APPLE PODCAST https://tinyurl.com/avrdb6cp Mam dziwne przeczucie, że szykuje się najciekawsza premiera sezonu... Gośćmi tego odcinka są reżyser Jakub Szydłowski, autorzy choreografii Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka, Anna Chadaj, która zaprojektowała kostiumy oraz artyści Asia Gorzała, Paweł Erdman, Piotr Płuska, Marcin Franc i Kamil Olczyk. Nasze rozmowy dotyczyły nie tylko przygotowań do musicalu, ale również "krwistych" tematów.  Premiera musicalu "Dracula" w Teatrze Muzycznym w Łodzi już 18 maja. Od 16 maja przedpremierowe pokazy. Podziękowania za pomoc w realizacji odcinka dla: Anna Korzo

#DOSIECI_WRÓĆCIESWEJ czyli "Jesus Christ Superstar" w Operze Lubelskiej

                                      Jak przyjęlibyśmy Jezusa współcześnie? Czy jego słowa przebiłyby się przez hałas i zło tego świata, przez biały szum telewizyjnych ekranów? Czy działalność Jezusa śledziłyby kamery monitoringu? Czy jego ukrzyżowanie mogłoby się stać spektakularnym wydarzeniem social mediów? A może zamiast biczowania wystarczyłby hejt internetowych komentarzy? Ile trwałby ten wirtualny lincz? Czy potem każdy wróciłby do swojej internetowej... sieci? Nad odpowiedziami na tak postawione pytania, pozwala zastanowić się najnowsza realizacja "Jesus Christ Superstar" w reżyserii Tomasza Mana na scenie Opery Lubelskiej. Mający ponad 50 lat musical Andrew Lloyd Webbera w wykonaniu lubelskich artystów zaskakuje świeżością, a libretto Tima Rice'a zadziwia aktualnością. Bo dzięki kilku reżyserskim zabiegom powstaje - bliski naszej rzeczywistości - spektakl o ludzkich emocjach, o miłości i zdradzie, o zadziwiającej roli vox populi. Z czytelnikami Musicalowe.info d